12/24/2016

Wpis Świąteczny


Magia Świąt
Zapamiętam cię


   Zima. Niektórzy uważają, że jest to najpiękniejsza pora roku. To właśnie wtedy odbywają się Święta Bożego Narodzenia, kończy się kolejny rok. Jednak ja mam inne zdanie. Od czterech lat właśnie na ten okres dostaję największej depresji. Czemu? Przy moim stole wigilijnym zasiada moja mama i ja. Jest to smutny dzień dla nas. To właśnie 24 grudnia straciłam swojego ukochanego ojca.
 Mama: Skarbie?
  Obróciłam lekko głowę w jej stronę.
 Eva: Tak?
 Mama: Już czas.
  Spojrzałam jeszcze raz na śnieg za oknem i westchnęłam głośno. Kolejny rok. Usiadłam naprzeciw mamy panowała niezręczna cisza.
 Mama: Evo, dawno nie wspominałaś o szkole. Wszystko w porządku?
 Eva: Jest dobrze.
  I oto cała rozmowa odkąd zmarł tata nie możemy się ze sobą dogadać. Po zjedzonym posiłku podałam mamie prezent.
 Mama: Evo nie musiałaś.
 Eva: Mam nadzieje, że ci się spodoba.
  Rozerwała papier i wzięła do ręki białe perły.
 Mama: Są piękne.
 Eva: Ostatni raz podarował ci takie tata.
 Mama: Owszem...
  I znów niezręczna cisza, nie lubi gdy o nim wspominam.
 Mama: Otwórz teraz swój prezent.
  Wręczyła mi torebkę, a ja wyciągnęłam z niej zawartość.
 Eva: Puzzle? Dawno układałam.
  Mimo to uśmiechnęłam się, kiedyś często zasiadałam wieczorami do puzzli.
 Mama: Może później poukładamy.
 Eva: Pewnie.
 Mama: Cóż posprzątam ze stołu.
 Eva: Pomogę.
 Mama: Nie, dam sobie radę idź do swojego pokoju.
  Wzruszyłam tylko ramionami i udałam się w stronę schodów. Jednak zatrzymałam się w pół drogi i nasłuchiwałam. Usłyszałam cichy szloch mamy z kuchni, nie jest jej łatwo. Mimo tego, że minęły cztery lata nadal nie może się z tym pogodzić. Zeszłam na dół i ubrałam się, muszę odwiedzić pewne miejsce.

***

 Śnieg skrzypiał pod ciężarem mojego ciała w tym roku zima będzie udana. Trochę minęło zanim znalazłam poprawny nagrobek. Dominic Morgan. Nie zaglądałam tu od bardzo dawna, co mnie podkusiło aby przyjść akurat dzisiaj? I to sama w wieczór?
 Eva: Dlaczego wtedy nie posłuchałeś.
 Bill: Ktoś bliski?
  Odwróciłam się przestraszona, ujrzałam mężczyznę ubranego w biały garnitur.
 Eva: Kim jesteś?
 Bill: Powiedzmy, że dobrym duchem.
 Eva: Oszalałam?
 Bill: Jeszcze nie, ale blisko ci do tego.
 Eva: Czego chcesz?
 Bill: To twój ojciec prawda?
  Spojrzałam na nagrobek ze smutkiem.
 Eva: Tak.
 Bill: Chcę ci dać prezent.
 Eva: Jaki?
 Bill: Będziesz miała tylko jedną szanse, cofnę cie do dnia gdy widziałaś go po raz ostatni. Będziesz miała minutę na rozmowę. Nie zmarnuj tego.
 Eva: Dlaczego to robisz?
 Bill: Cóż, taki już mój los.
 Eva: Będę to pamiętać?
 Bill: Dla ciebie to będzie jak sen, lecz bardzo rzeczywisty.
 Eva: Zobaczę cię jeszcze?
 Bill: Prędzej niż myślisz.
 Eva: Zapamiętam cię.
 Bill: Mam taką nadzieję.

***

 Salon w radiu lecą kolędy, a mama w kuchni śpiewa jedną z nich. Spojrzałam w stronę lustra, jestem młodsza.
 Tata: Kochanie muszę jechać w firmie mamy ostatni straszny kryzys.
 Mama: Miałeś mieć wolne, jutro wigilia nie będzie cię w domu?
 Tata: Jutro przyjadę jak najszybciej będę mógł, obiecuję.
   Tata delikatnie ucałował mamę w czoło i wziął do ręki walizkę.
 Bill: Czas.
 Eva: Tato!
 Tata: Eva mój skarbię niestety ale muszę jechać do pracy.
 Eva: Proszę zostań.
 Tata: Gdyby to było takie proste.
   Złapałam go za rękaw.
 Tata: Coś cię męczy? Eva nie martw się jutro przyjadę. Pamiętaj, że kocham ciebie i twoją mamę nad życie, nie mógłbym was zostawić w wigilię. Zanim wrócę zaopiekuj się mamą, nie pozwól, aby była smutna.
 Eva: Kocham cię Tato.
 Tata: Ja ciebie też skarbię.
   Uściskałam go z całej siły i poczułam jak po policzku spływa mi łza.
 Eva: Dziękuje ci.
  Powiedziałam lekko się odwracając w stronę Dobrego Ducha, ten tylko skinął głową.

***

 Obudziłam się naglę w swoim łóżku. Przetarłam twarz i rozejrzałam się po pokoju. Pierwszy dzień Świąt. Ubrałam się szybko i zeszłam na dół.
 Mama: Już wstałaś.
 Eva: Owszem.
 Mama: Jak się spało?
 Eva: Miałam dziwny sen.
 Mama: Jaki?
 Eva: Śnił mi się tata.
   Mama nic nie odpowiedziała.
 Eva: A dokładnie to ostatni dzień kiedy go widziałam. Powiedział mi, że mam się tobą opiekować dopóki nie wróci i że bardzo nas kocha. Jednak jak widać nie dopełniłam zadania.
 Mama: Tak bardzo mi go brakuje.
 Eva: Mi tez mamo, ale nie możemy cały czas tkwić w tej rozpaczy. Zamiast go opłakiwać po prostu cieszmy się każdym wspomnieniem jakie nam po nim zostało. Płacz już nic nie da, a my przez to się oddalamy.
 Mama: Przepraszam, że tak cię zaniedbałam.
 Eva: Ja również przepraszam.
  Przytuliłam ją mocno i uśmiechnęłam się. Tego nam właśnie brakowało.





PS. Dzień Dobry! Jak wszyscy wiemy mamy święta i oto chciałabym wam życzyć wesołych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia! Oto rozdział świąteczny, który napisałam na tą oto okazję. Mam nadzieje, że wam się podobał. Akcja rozdziału toczy się przed wydarzeniami z wcześniejszych wpisów. Jest to pierwsze spotkanie Billa i Evy o którym nasza bohaterka zupełnie zapomniała. Ale spokojnie! Na pewno odniosę się do tego w późniejszych wpisach z Tajemnicy Czasu! Dziękuję za czytanie tych moich wypocin. Do zobaczenia w kolejnym wpisie! 

10/17/2016

Wpis 10


Zmiana Miejsc
Czy aby na pewno?


    Jaki dzisiaj dzień? Nie mam pojęcia, wszystkie dni zlewają się z sobą. Cały czas miałam przed sobą zdjęcie, które dostałam od mordercy. Boje się.
 Bill: Obydwoje wiemy, że musisz to zrobić.
 Eva: Nie chce.
 Bill: A masz lepszy pomysł?
  Obok mnie pojawił się ryś, on odzwierciedla moje emocje, również czuł strach.
 Eva: Dawno cię nie było.
  Zwierze położyło głowę na moich nogach, lekko je pogłaskałam.
 Bill: Teraz.
  Spojrzałam na niego z wyrzutem, to nie on będzie to przeżywać tylko ja. Wzięłam zdjęcie do ręki i skupiłam na nim całą swoją uwagę.
 Eva: Będę tego żałować...

***

   To już wspomnienie? Nie mam siły się podnieść. Ledwo otwieram oczy i widzę nad czyjąś sylwetkę.
 Eva: Czemu to robisz?
 Obcy: Dziwne, nie powinnaś się obudzić.
 Eva: Kim jesteś?
  Wszystko zlewało mi się przed oczami jakby mozaika.
 Obcy: Spokojnie Eva, tobie nic nie grozi.
 Eva: Znasz mnie?
 Obcy: Bardzo dobrze.
 Eva: Ale....
  W tle słyszałam jakieś krzyki, a oprawca uciekł w ciemność lasu.

***

 Clara: Eva jesteś tam?
  Z hukiem spadłam na podłogę uderzając się o półkę.
 Eva: Chwila!
  Z bólem głowy otworzyłam dziewczynie drzwi. Ta natychmiast mnie przytuliła i zaczęła mnie oglądać z każdej strony.
 Clara: Nic ci nie jest? Słyszałam co się stało, dobrze się czujesz?
 Eva: Spokojnie żyję.
  Przytłaczała mnie trochę jej troska, ale z drugiej strony się cieszyłam.
 Eva: Nic mi nie jest, wszystko gra.
 Clara: Razem z Penelopą bardzo się o ciebie martwiłyśmy.
 Eva: Penelopa? Nic jej nie jest? Żyję?
 Clara: O czym ty mówisz? Oczywiście, że żyję czemu miałaby nie żyć?
  Podskoczyłam z radości i uściskałam Clare ponownie. Mój plan zadziałał, lecz od razu przypomniałam sobie coś innego. Irma, ona zapłaciła życiem.
 Eva: Opowiedz mi co się działo przez ostatnie dni. A dokładnie po spotkaniu na stołówce.
 Clara: Czyli z wczoraj?
 Eva: To było wczoraj?
 Clara: Tak. To było dziwne, byłaś wtedy jakby nie obecna. Chciałam iść wczoraj z Penelopą zrobić zdjęcia do prezentacji. Ona jednak miała inne plany. Gdzieś bliżej wieczora wpadł do nas Adam mówił, że nie może cię nigdzie znaleźć. Zgłosiliśmy to nauczycielom, to trochę podejrzane ale Penelopa wiedziała gdzie możesz być...
 Bill: Penelopa uratowała ci skórę....
 Eva: Co się właściwie teraz dzieje?
 Clara: Cóż...odwołano wszystkie imprezy szkolne, mamy całkowity zakaz wychodzenia z internatu i oczywiście po szkole kreci się pełno policji.
 Eva: Czy już coś wiadomo?
 Clara: Nie mam pojęcia Eva, niestety muszę cię pożegnać moi rodzice będą tu za kilka minut. Nie chcą, abym tutaj była, sama wiesz jaka jest tu teraz sytuacja.
 Eva: Wiem.
 Clara: Tobie też bym to radziła, tu nie jest bezpiecznie...
 Eva: Zaryzykuję.
 Clara: Jak wolisz, jednak uważaj na siebie, dobrze?
 Eva: Postaram się.
  Uściskałam brunetkę i posłałam jej uśmiech. Kiedy tylko zamknęłam za nią drzwi od razu spojrzałam na ścianę. Z całej siły ściągnęłam materiał z tablicy i przyjrzałam się temu uważnie.
 Eva: To się nie trzyma kupy.
  Stwierdziłam poprawiając niektóre rzeczy.
 Eva: Najpierw ginie Emma, co jest w ogóle z niczym nie związane.
 Bill: Następna była Penelopa, jednak zmarła przez przypadek.
 Eva: Cofnęłam się, aby ją uratować i to mi się udało. Jednak prawdziwą ofiarą okazała się być Irma.
 Bill: Nie zapominaj, że David na stołówce ostro się z nią pokłócił.
 Eva: Jednak czy mógłby ją zabić?
  Westchnęłam ciężko. To wszystko ma zbyt wiele niewiadomych. Jednak jedno jest pewne głównym podejrzanym jak na razie jest właśnie on, David Barnes.

***

  Mężczyzna delikatnie przykładał kolejne kable na swoje miejsca. Jego dzieło był już prawię skończone, jeszcze tylko licznik. Z dumą spojrzał na walizkę.
 Obcy: Uwielbiam fajerwerki.





9/05/2016

Liebster Blog Awards 2



Liebster Blog Awards

 To już moja druga nominacja! Bardzo dziękuje za nominację Oli Mirosi z opowiadania Mask

 A więc przejdę do pytań:

 1. Ulubiony film?
   Zdecydowanie "Efekt Motyla" :]

 2. Ulubiona Piosenka? 
   Nie mam ulubionej, wszystkie są boskie.

 3. Jeśli miałabyś taką możliwość do jakich czasów i jakiego miejsca byś się przeniosła?
   Myślę, że gdzieś tak XVI wiek za panowanie Zygmunta Starego, poznać jego małżonkę Królową Bonę :]

 4. Ulubiony Deser? 
  Galaretka? ;]

 5. Masz zwierzątko?
  Mam ich sporo 3 psy, 3 koty, kury, gołębie i chomik :D

 6. Masz w planach nowy blog?
   Szczerze? Tak :] Lecz to tajemnica! Zdradzę tylko, że tematyka będzie zupełnie inna niż teraz. Wydaje mi się, że bardziej szalona.

 Cóż ja niestety nikogo nominować nie będę :] Dziękuje za pytania!

 PS. Do zobaczenia niebawem! 

8/14/2016

Wpis 9


 Zasadzka
Jestem w pułapce


 Bill: Eva, czas stop szybko.
  Natychmiast sięgnęłam do zegarka i zatrzymałam czas. Słowa, które usłyszałam po prostu mną wstrząsnęły. Widok zmienił się na czarno biało, a przede mną z surową miną stał Detektyw.
 Eva: Co ja zrobiłam?
 Bill: Nie panikuj, przypomnij sobie co robiłaś.
 Eva: Co? Przecież przed chwilą wróciłam do teraźniejszość.
 Bill: Jeśli zmieniłaś historię, to twoje wspomnienia też powinny się zmienić. Przypomnij sobie cokolwiek!
 Eva: To nie jest takie proste!
  Bill złapał się za głowę i westchnął ciężko. Spojrzał na mnie łagodniej.
 Bill: Mamy czas, a teraz na spokojnie przypomnij sobie, co robiłaś.
  Zamknęłam oczy i bardziej się skupiłam, chciałam przypomnieć sobie co właściwie robiłam. Po minucie zaczęłam widzieć jakieś urwane sceny. Były to zupełnie inne wspomnienia, których nie kojarzyłam.
 Eva: Widzisz to?
 Bill: Tak, przypomnij sobie coś jeszcze.
  Byłam obok sali w godzinę porwania Penelopy, dziewczyna posłuchała się mnie i nie przyszła. Jednak był tam ktoś inny, ktoś, kto był odpowiedzialny za całą tę sytuację. Ubrany na czarno ciągnął ciało Irmy. Próbując go powstrzymać sama rzuciłam się na zabójcę. I to był mój wielki błąd. Przejrzałam się w oknie i zauważyłam na swojej szyi ślad po ukłuciu.
 Bill: Narkotyki... Dlatego nie pamiętałaś.
 Eva: Znaleźli mnie obok ciała Irmy, gdy się przebudziłam. Cała wina spada na mnie.
 Bill: Uda nam się to wyjaśnić. Mamy szczęście, że zostawił ci ślad na szyi.
 Eva: Czas w ruch?
 Bill: Zdecydowanie.
  Wzięłam zegarek i w mgnieniu oka wszystko odzyskało swoje barwy.
 Detektyw: A więc?
 Eva: Jestem niewinna.
  Detektyw prychnął pod nosem i lekko się zaśmiał.
 Detektyw: Nawet nie wiesz, ile razy dziennie to słyszę.
 Bill: Powiedz całą prawdę.
 Eva: Mówię prawdę, już wszystko pamiętam. Nie zrobiłam jej krzywdy, chciałam ją ratować.
 Detektyw: Mów dalej.
 Eva: Znalazłam się tam przypadkowo, widziałam jak ktoś ją.... i wtedy pobiegłam w ich stronę. Jednak to było nierozsądne i zostałam ogłuszona.
 Detektyw: Czemu mam ci wierzyć?
 Eva: Niech pan spojrzy na moją szyję, powinien tam być ślad po ukłuciu.
  Nie za bardzo chętnie odchylił moją głowę lekko w prawą stronę. Zmarszczył brwi i zajął miejsce na fotelu dyrektora.
 Detektyw: Pamiętasz kto to był?
 Eva: Niestety nie, mam jedynie w głowie urywki z tego zdarzenia.
 Detektyw: Powiedzmy, że ci wierze dziewczyno jednak nie myśli, że jesteś już wolna. Będziesz pod stałą kontrolą.
  Wstał i zdjął mi kajdanki z dłoni. Przez chwilę stał w milczeniu patrząc na mnie z zainteresowaniem.
 Detektyw: Często jesteś w złym miejscu o złym czasie?
 Eva: Często.
  Rozmasowałam sobie nadgarstek po kajdankach. Detektyw cały czas na mnie spoglądał, czułam się nieswojo. Po chwili wyjął z portfela małą kartę i podał ją w moją stronę.
 Detektyw: Nie powinienem tego robić, ale daje ci swój numer. Sądzę, że może ci się przydać, zadzwoń w razie problemów.
 Eva: Dobrze.
 Detektyw: Jesteś już wolna możesz wrócić do internatu, odprowadź cię jeden z moich ludzi. Jest już późno.
  Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Gdy wyszłam z gabinetu czekał tam na mnie jakiś mężczyzna. Uśmiechnął się do mnie serdecznie co dodało mi otuchy. Gdy tak szłam, co jakiś czas zerkałam w stronę Billa. Cały czas był zamyślony jakby nieobecny.
 Eva: Dziękuje, dalej już pójdę sama.
  Mężczyzna pokiwał głową i zawrócił w stronę szkoły. Nie śpiesząc się weszłam po schodach do internatu. To był jeden z dziwniejszych dni, jakie przeżyłam.
 Bill: Zastanawia mnie tylko jedna rzecz.
 Eva: Jaka?
 Bill: Czemu żyjesz.
  Zatrzymałam się na dźwięk tego zdania i obróciłam się w jego stronę.
 Eva: Słucham?
 Bill: Sama pomyśl, przecież mógł zabić i ciebie. Dlaczego więc tego nie zrobił? Przecież to bardzo ryzykowne nie przewidział tego, że możesz zeznawać?
 Miał racje, jednak nie miałam już siły w ogóle o tym myśleć.
 Eva: Nie wiem, ale mam dość na dzisiaj chcę do swojego pokoju.
  Nie zwracając już na niego uwagi skierowałam się w stronę swoich drzwi. Po omacku wyszukałam kluczy w torbie i otworzyłam drzwi.
 Bill: Co to?
  Podążyłam wzrokiem za nim i zobaczyłam na podłodze kopertę. Zamknęłam za sobą drzwi i podniosłam ją z podłogi. Żadnego podpisu, czysta koperta z zawartością. Szybko ją otworzyłam i wzięłam list do ręki. Było tam tylko jedno zdanie.

 "Mam cię na oku" 

 Do listu było załączone coś jeszcze, coś, co mnie przeraziło. Zdjęcie. Niby nic takiego, ale przedstawiało mnie, leżącą w lesie po tym, jak wstrzyknięto mi narkotyki.
 Eva: Bill.
 Bill: Tak?
 Eva: Jestem następna.




PS. Wiem dawno nie było rozdziału, ale cóż mam na swoje usprawiedliwienie? Nic kompletnie nic. Przyznam, że ciężko było z weną, podchodziłam kilka razy do napisania tego rozdziału, nie był za bardzo łatwy. Ale sądzę, że nie jest też najgorszy.

7/14/2016

Wpis 8


Przebudzenie 
Co poszło nie tak?


 Eva: Jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłam!
 Bill: Eva poczekaj.
  Gdy tylko uświadomiłam sobie swoją głupotę, od razu wybiegłam z dyskoteki. Adam będzie zły, że go zostawiłam. Chwila, przecież mam zamiar zmienić bieg historii, nie będzie tego pamiętać.
 Bill: Możesz mi, choć powiedzieć, na co wpadłaś?
 Eva: Za chwilę! Teraz szybko muszę iść do internatu!
 Bill: Eva!
  Niczym burza przeszłam przez swój pokój. Otwierałam wszystkie półki i szafki, a zawartość wyrzucałam na ziemię.
 Eva: Gdzie to jest!
 Bill: Ale czego ty właściwie szukasz?!
 Eva: Mam!
  Ze sterty papierów wyciągnęłam fotografię. W życiu nie czułam się tak szczęśliwa.
 Bill: Chwila czy to są..?
 Eva: Dokładnie! To są zdjęcia, które zrobiła mi Penelopa na stołówce. W ten sam dzień zniknęła. Jest to zdjęcie mojej podobizny, zamazane, ale tam jestem. Sam mówiłeś, że mogę zmieniać dane wydarzenie tylko wtedy gdy jestem na zdjęciu. Dzięki temu mogę ostrzec Penelopę i Clare!
 Bill: Nie wiem co ci dała ta Ana, ale zdziałało cuda.
 Eva: Jak mogłam na to wcześniej nie wpaść?
 Bill: Nie czas na takie pytania, skup się na zdjęciu.
 Eva: Racja.
  Usiadłam na ziemi i spojrzałam na zdjęcie. To musi się udać.

***

  Penelopa: Uśmiech!
   Błysk. Oślepiło mnie na chwileczkę. Udało się, jestem we wspomnieniu.
  Penelopa: Cóż nie jest to twoje najlepsze zdjęcie.
   Spojrzałam na Penelopę, która teraz się do mnie uśmiechała. Natychmiast ją przytuliłam.
  Bill: Eva, masz mało czasu.
  Penelopa: Co za miłe powitanie.
   Puściłam brunetkę i spojrzałam jej w oczy.
  Eva: Penelopa posłuchaj uważnie tego, co ci teraz powiem, bo drugi raz nie będę powtarzać.
   Dziewczyna pokiwała głową.
  Eva: Zapamiętaj jedno, dziś wieczorem ciebie i Clary ma nie być obok sali gimnastycznej.
  Penelopa: Ale...
  Eva: Zaufaj mi, jeśli tam pójdziesz stanie się coś złego.
   Penelopa zmarszczyła naglę brwi i spojrzała na mnie z powagą.
  Penelopa: Jeśli to żart to radzę ci przestać.
  Eva: To nie są żarty Penelopa, za chwilę nie będę pamiętać całej tej rozmowy. Proszę przyrzeknij mi, że tam nie pójdziesz i przypilnujesz też Clary.
   Dziewczyna patrzała na mnie lekko z przestrachem, ale wiedziała, że nie żartuje.
  Penelopa: Obiecuje.
  Eva: Nawet nie wiesz jakie to ważne.
    Przytuliłam jeszcze raz brunetkę ona odwzajemniła uścisk. Za jej plecami jednak widziałam ciekawą sytuację. Irma i David kłócili się przed wejściem do stołówki. Wytrzeszczyłam oczy, kiedy zobaczyłam jak Irma wymierza mu policzek. Dalej już nic nie mogłam zobaczyć, bo widok wokół zaczął się rozmazywać. Zamknęłam oczy i jeszcze raz uściskałam brunetkę.

***

 Wróciłam? Chyba tak, jednak gdzie jestem? Czuje się wyczerpana i to bardzo. Otworzyłam swoje oczy widziałam lekko za mgłą.
  Bill: Eva obudź się!
   Zamrugałam kilka razy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Gabinet dyrektora, co ja tu robię? Usłyszałam dziwny szelest, spojrzałam na swoją dłoń. Jedna moja dłoń była przykuta do krzesła kajdankami. Co się stało?
  Eva: Co ja tu robię? I czemu czuje się tak fatalnie.
  Bill: Użyłaś daru, gdy wzięłaś tabletkę od Any, może to dlatego?
  Eva: Ale czemu jestem tutaj i to jeszcze przykuta? Coś poszło nie tak.
   Naglę do gabinetu wszedł mężczyzna, nie zwracając na mnie uwagi zasiadł na biurkiem dyrektora. Ze spokojem dokończył papierosa i spojrzał na mnie lodowatym wzrokiem.
  Detektyw: Witaj Eva.
  Eva: Dzień dobry?
  Detektyw: Dla ciebie chyba nie zbyt dobry.
  Eva: Co ja tu robię?
   Detektyw prychnął pod nosem. I przybliżył się do mnie tak, że dzieliło nas tylko kilka centymetrów.
  Detektyw: Ty mi to powiedz.
  Eva: Nie rozumiem.
  Detektyw: Widzę, że muszę ci odświeżyć pamięć.
   Mężczyzna wyjął z teczki zdjęcie i rzucił nim w moją stronę. Wytrzeszczyłam oczy z zaskoczenia, kątem oka spojrzałam na Billa też miał taką minę. Na fotografii było zmasakrowane ciało Irmy.
  Detektyw: Chyba to wystarczy, a teraz mów co robiłaś przy ciele tej dziewczyny.

***

   Mężczyzna z uśmiechem skreślił imię z tablicy. Jego plan nie zawiódł i zabił odpowiednią osobę. Z zainteresowaniem rozglądał się po tablicy, szukając kolejnej ofiary. Jego wzrok zatrzymał się przy jednej z osób.
  Obcy: Teraz twoja kolej.

1. Emma Robinson
2. Irma Snake
3.???




 PS. Mam nadzieję, że rozdział was nie zawiódł. Wiem, że jest dość krótki ale sądzę, że lekko was zdezorientował. Pozdrawiam. 

7/11/2016

Liebster Blog Awards


Liebster Blog Awards

  Pierwszy raz będę robiła coś takiego. Bardzo dziękuje za nominację od Gabsone nene z opowiadania Żarłoczny czas niszczy wszystko prócz nas.

 A więc przejdę do pytani:

 1. Do jakich czasów chciałabyś cofnąć się w czasie?
  Chciałabym się przenieść do prehistorii, aby poznać pierwszych ludzi. Wszystko za sprawą bajki Krudowie! Bo bardzo mi się spodobała. :D To głupie...

 2. Gdybyś mogła wybrać sobie magiczne moce - jakie by to były?
  Sądzę, że było by to cofanie w czasie tak jak widać w moim opowiadaniu. Co jak co ale wydaje się to bardzo przydatne.

 3. Jakie trzy przedmioty zabrałabyś na bezludną wyspę?
   Nóż, Kanister z benzyną i zapałki. Dlaczego? Domyślcie się sami. :D

 4. Jak widzisz się, co będziesz robić za dwa dni, dwa tygodnie, dwa lata lub dwadzieścia lat?
   Za dwa dni idę nad jezioro, za dwa tygodnie będę grać w gry, za dwa lata będę kończyć szkołę, a za dwadzieścia będę obijać się na Majorce. ^^

 5. Skąd wziął się pomysł na twój nick?
  Nie mam konkretnej historii na temat swego nicku. Po prostu jest, ale z tego co pamiętam to słowo coś znaczy w jakimś języku. xD

 6. Jaką kreskówkę z dzieciństwa najlepiej wspominasz? 
   Najlepiej wspominam Tom i Jerry.

 7. Ulubiony smak lodów?
   Waniliowe.

 8. Najbardziej zawstydzająca chwila w twoim życiu? 
   Heh nie jest to łatwe pytanie...Cóż takiej najbardziej zawstydzającej raczej tu nie napiszę ale mogę powiedzieć, że jestem w kole teatralnym. I na jednym z występów zrobiłam trochę takiego jakby szpagat i pękły mi spodnie. xD

 9. Kierujesz się w życiu jakimś mottem? Jakim?
   Motto życiowe? Cały czas do przodu!

 10. Ulubiony cytat?
   "Wszyscy kłamią" - Dr.House.

 11. Co lubisz w blogowaniu. 
   Lubie dzielić się swoimi dziwnymi opowiadaniami :D

 Tyle raczej wystarczy nie lubię się jakoś szczególnie rozpisywać.


 Nominuje: 

1. Ola Mirosia.  Cause I've got a jet black heart
2. Choi Hyusun Pakt Ciszy i Żywiołów
3. alek-sandra Dobro i zło. Właścicielka amuletów
4. Johanna Liesel Malone Podróż do III Rzeszy


 A oto pytania ode mnie:

1. Czemu założyłaś/łeś bloga?
2. Gdzie chciałabyś/chciałbyś wyjechać na wakacje?
3. Ulubiony Kolor?
4. Prowadzenie bloga sprawia ci przyjemność?
5. Jak oceniasz swoją pracę na blogu?
6. Twój wymarzony prezent?
7. Ulubiona książka?
8. Ulubiona potrawa?
9. Co robisz w wolnych chwilach?
10. Czy jesteś z siebie dumna/dumny?


PS. Rozdział pojawi się w tym tygodniu.

6/16/2016

Wpis 7


Lepszy Widok
Już wiem


  Właśnie umieściłam ostatnią pineskę na tablicy, jestem z siebie dumna. W końcu mam wszystko rozrysowane.
 Bill: Cóż wygląda to całkiem nieźle, ale mam pewne obawy.
 Eva: Czym się przejmujesz?
 Bill: Wyobraź sobie, że wchodzi ktoś do ciebie do pokoju i widzi tę tablicę. Jak zareaguje?
 Eva: Dlatego nie będę nikogo wpuszczać.
 Bill: A jeśli to będzie nauczyciel?
 Eva: To zakryje kocem czy coś...nie przejmuj się, jest dobrze.
 Bill: Ta...Nie sądzisz, że powinnaś trochę odpocząć?
 Eva: Jak to odpocząć?
 Bill: Sama mówisz, że nie możesz sobie tego wszystkiego ułożyć. Może jak trochę od tego odejdziesz, to znajdziesz jakiś wyjście.
 Eva: Nie mam na to czasu.
 Bill: Słaba wymówka.
  Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do swojej roboty. Wyszło całkiem nieźle.
 Eva: Dobra czas przyjrzeć się temu dokładniej.
 Bill: Z tego, co wiemy do morderstw dochodzi na uboczach szkoły. Jednak to nic dziwnego z łatwością można kogoś zakopać w lesie.
 Eva: Mówisz to tak łatwo.
 Bill: Skup się.
 Eva: Nie są to obojętne osoby.
 Bill: I zabójca jest wśród nas.
 Eva: Nie brzmi to dobrze.
 Bill: Musimy dowiedzieć się czegoś więcej.
 Eva: Tylko jak?
  Pukanie do drzwi. Szybko wzięłam koc i zakryłam tablicę.
 Adam: Eva jesteś tam?
 Eva: Już otwieram.
  Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się do Adama. Dawno go nie widziałam.
 Adam: Co tak długo.
 Eva: Przebierałam się.
 Adam: Słyszałem, że z kimś rozmawiałaś.
 Eva: Clara do mnie dzwoniła.
 Adam: Wydaje mi się, że jednak rozmawiałaś z kimś innym.
 Eva: Od kiedy mam ci się tłumaczyć?
  Wiem trochę za ostro zareagowałam, ale w ogóle nie podoba mi się to przesłuchanie.
 Adam: Wybacz.
 Eva: Nic się nie stało, a więc po co przyszedłeś?
 Adam: Ostatnio odeszłaś bez słowa, gdy rozmawialiśmy. Myślałem, że cię czymś obraziłem.
 Eva: Nie podobał mi się twój ton. Sam przyznaj, że trochę wtedy przesadziłeś.
 Adam: Mam powody, aby się do ciebie tak zwracać.
 Eva: Mówisz?
 Adam: Wiem to głupio brzmi, ale ja...po prostu się o ciebie martwię Eva. Widzisz co się ostatnio dzieje, nie można nawet spokojnie z internatu wyjść. Ty cały czas gdzieś znikasz na jakiś czas, a ja po prostu nie chcę, aby spotkało cię to, co Penelope lub Emme.
  Westchnęłam ciężko. Adam to mój najlepszy przyjaciel i wiem, że z pewnością chce dla mnie najlepiej. Jednak choćbym chciała i tak wszystkiego mu powiedzieć nie mogę.
 Eva: Wiem Adam, że się martwisz, ale uwierz mi, że nie ma takiej potrzeby. Zaufaj mi.
 Adam: Niech ci będzie.
 Eva: Masz jeszcze jakąś sprawę?
 Adam: Za jakieś pięć minut zaczyna się dyskoteka na sali. Pomyślałem, że może się przejdziemy.
 Eva: Myślałam, że do końca roku mają już zawiesić wszystkie tego typu zabawy.
 Adam: Owszem, dlatego to jest ostatnia dyskoteka. Za długo ją planowali, aby teraz po prostu zrezygnować. A więc?
  Ukradkiem spojrzałam w stronę Billa.
 Bill: Idź. Trochę się rozerwiemy.
 Eva: W takim razie chodzimy.

***

  Głośna muzyka, przed salą oczywiście palarnia i kilku chłopaków, którzy przynieśli coś mocniejszego. Czyli normalna sytuacja.
 Adam: Bawią się już w najlepsze.
 Eva: Nie powiedziałabym.
  Widok wymiotów jakoś mnie nie zachęcał do wejścia tam.
 Adam: Szkoła zatrudniła najlepszego Didżeja, nie mam zamiaru przepuścić takiej okazji.
 Eva: Nie wątpię.
  Pierwsze co mnie przykuło mój wzrok, gdy weszłam do sali to? Pani Adams. Był to okaz bólu, cierpienia i rozpaczy. Kto był takim zwyrodnialcem i kazał jej tu siedzieć? Opłakuje śmierci córki i ma patrzeć jak inni się bawią?
 Eva: Co pani Adams tu robi?
 Adam: Ma mniej więcej pilnować porządku, ale jej to nie wychodzi. Po zniknięciu Penelopy popadła w obłęd.
 Eva: Dziwisz się? Penelopa była jej jedynym dzieckiem, a żeby tego było mało nawet nie ma jak jej pochować, bo jej ciało zniknęło.
  Z lekką niechęcią podeszłam do pani Adams. Co mam jej powiedzieć? Najlepiej byłoby jakbym się nie odzywała, ale przejść obojętnie też nie potrafię.
 Eva: Dobry Wieczór pani Adams.
 Pani Adams: Witaj Eva, miło cię widzieć.
 Eva: Wzajemnie. Bardzo mi przykro z powodu...
 Pani Adams: Wiem. Wczoraj przeglądałam twoje oceny. Gratuluję, zdałeś z mojego przedmiotu.
  Zmieniła naglę temat, tym razem się nie popisałam.
 Eva: Dziękuje. Jeśli pani pozwoli pójdę już.
 Pani Adams: Oczywiście, tylko nie róbcie głupot.
  Gdy odeszłam z Adamem widziałam, jak Pani Adams wpatruje się w fotografię Penelopy. Koniecznie muszę z tym coś zrobić.
 Adam: Przynieść ci coś do picia?!
 Eva: Pewnie!
  Tylko tyle udało mi się powiedzieć.
 Bill: Nieźle się tu bawią.
 Eva: To nie najlepsze miejsce do rozmowy.
 Bill: Spokojnie usłyszę cię, nawet jeśli będziesz szeptać.
  Stojąc przy ścianie mogłam mniej więcej porozglądać się po tłumie. Moją uwagę przykuła Clara, która tańczyła jak szalona. Rzadki widok.
 Adam: Trzymaj!
 Eva: Dzięki!
  Przybliżyłam kubek do twarzy i poczułam swąd alkoholu, więc dlatego wszyscy się tak dobrze bawią. Adam jakby nigdy nic wypił wszystko.
 Eva: W tym jest alkohol!
 Adam: I co z tego?! Na pewno nie było go tam za dużo!
 Eva: No nie wiem!
 Adam: Spokojnie! Jakby co będziemy polegać na sobie!
  Adam uśmiechnął się do mnie, a ja niechętnie spojrzałam na kubek. Powinnam teraz zachować czysty umysł, ale z drugiej strony mam się przecież wyluzować. Wzruszyłam tylko ramionami i wypiłam zawartość kubka. Może i nie było tam aż tak dużo alkoholu, ale jestem pewna, że dosypali tam coś jeszcze. Adam złapał mnie za nadgarstek i wciągnął w środek tłumu. Trochę rozkojarzona, ale nadal trochę myśląca zaczęłam tańczyć, skakać i się wygłupiać. Wszystkie złe myśli odeszły na razie na dalszy plan. Ale tylko do czasu, gdy nie zobaczyłam dajmona. Ryś spoglądał na mnie swymi złotymi oczami. Co dziwne kierował się w stronę toalety.
 Eva: Zaraz wracam!
 Adam: Gdzie idziesz?!
 Eva: Do toalety!
 Adam: Spoko!
  Przeciskając się przez tłum dotarłam do łazienki. Zwierze siedziało sobie koło jednej z kabin, lecz po chwili znikło.
 Eva: Po co tu jestem?
 Ana: Widzę, że ktoś już ma sklerozę i nie wie jak korzystać z toalety. Część Eva.
  Z kabiny, koło której siedział ryś, wyszła Ana. Dawno jej nie widziałam, ostatnio była dość zajęta.
 Eva: Część Ana, co słychać?
 Ana: Nic szczególnego, nie muszę się już uczyć, bo mam same szóstki, jeżdżę tylko czasem na jakieś konkursy, aby mieć trochę rozrywki.
 Eva: Szczęściara. Mnie jeszcze zostało trochę do poprawienia, ale mam jeszcze czas.
  Dziewczyna przypatrywała mi się przez chwilę.
 Eva: Co?
 Ana: Mogę ci pomóc, ale to, co ci powiem musi zostać pomiędzy nami.
  Ana sprawdziła wszystkie kabiny, byłyśmy same. Z kieszeni wyciągnęła małą przezroczystą tabletkę.
 Eva: Co to jest?
 Ana: Lekarstwo na wszystkie twoje zmartwienia i problemy.
 Eva: Nie mam zamiaru brać prochów, dopalaczy i innych gówien.
 Ana: Spokojnie to nic z tych rzeczy. Jest to mój własny wynalazek, słyszałaś o tym, że ludzi wykorzystują tylko z dziesięć czy dwadzieścia procent mózgu? Dzięki temu wykorzystujesz o wiele więcej. Nie wiem jeszcze dokładnie ile, ale z pewnością powyżej pięćdziesięciu.
 Eva: Jakim cudem udało ci się to zrobić?
 Ana: Tego ci nie powiem, to jak bierzesz?
 Eva: Jest to bezpieczne?
 Ana: Biorę to od kilku miesięcy, dzięki temu mam takie oceny.
 Eva: Można to mieszać z alkoholem?
 Ana: Tak.
  Wzięłam tabletkę.
 Ana: Znaczy...w sumie to nie wiem.
 Eva: Co?!
 Ana: Spokojnie raczej nie powinno być tu reakcji łańcuchowej to proste substancje.
 Eva: Obyś miała rację.
  I miała. Po chwili zaczęłam wszystko widzieć pod innym kątem. W mojej głowie w końcu był porządek, jakbym naglę posortowała wszystko do koszów. Jednak nie to było teraz ważne. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo już wiedziałam jak uratować Penelope.





PS. Witam znów! Wiem, że dawno mnie nie było, lecz spokojnie będzie dobrze, bo mam już o wiele mniej na głowie. W końcu zaraz wakacje!


5/12/2016

Wpis 6


Zły Los

Będę o niej pamiętać...


 Jestem zmęczona, po prostu chce świętego spokoju. Jednak znając moje szczęście, nigdy nie będę go mieć. Leże na łóżku wpatrując się w sufit. Muszę połączyć ze sobą swoje myśli. Udało mi się uratować Felixa przed Davidem co wydaje się słuszne. Tak, zdecydowanie to była jedna z lepszych decyzji. Męczy mnie tylko rozmowa w gabinecie dyrektora i widok Emmy. Mój mózg jest przeciążony widzę rzeczy, których normalnie nie powinnam.
 Bill: Musisz się spotkać z psychologiem?
 Eva: A no.
 Bill: Może powiesz mi, co masz zamiar mu mówić?
 Eva: Nie wiem, zależy, o co spyta.
 Bill: Mówiłaś, że jak byłaś mała miałaś zmyślonego przyjaciela.
 Eva: Owszem, nie pamiętam co to było albo kim był, ale go uwielbiałam. Jak widać, widzenie różnych dziwnych rzeczy zostało mi aż do dziś.
  Bill uśmiechnął się lekko, rozmowy z nim trochę mnie uspokajają.
 Bill: Jeśli tak bardzo przeszkadza ci moje towarzystwo, to po prostu zdejmij zegarek.
 Eva: Oj nie obrażaj się już. A co masz na myśli mówiąc o zegarku.
 Bill: Widzisz mnie i słyszysz tylko dzięki temu, zdejmujesz i mnie nie ma.
  Szybko ściągnęłam zegarek i po chwili Bill rozpłynął się niczym mgła.
 Eva: No popatrz! W końcu święty spokój, a ja się tak męczyłam.
  Nałożyłam zegarek z powrotem i uśmiechnęłam się do bruneta.
 Bill: Jakoś mnie to nie śmieszyło.
 Eva: Nie umiesz się bawić.
  Pukanie do drzwi. Kiwnęłam na Billa głową, aby zniknął, lecz ten tylko oparł się o biurko. Cwaniaczek.
 Eva: Proszę.
 Clara: Dobrze, że cię widzę Eva.
 Eva: Coś się stało?
 Clara: Widziałaś może Penelope? Szukam jej już od godziny.
 Eva: Tylko na stołówce. Dlaczego pytasz?
 Clara: Umówiłam się z nią na dziedzińcu miała zrobić mi kilka zdjęci do prezentacji. Wiesz, że chodzi na fotografię.
 Eva: Co dalej?
 Clara: Miałyśmy się spotkać wieczorem, aby uchwyciła zachód słońca, ale się nie pojawiła. Czekałam na nią godzinę, a później zaczęłam ją szukać. I znalazłam to.
  Brunetka podała mi pogniecione okulary, wiem do kogo należały.
 Eva: Gdzie je znalazłaś?
 Clara: Koło sali gimnastycznej. Boje się, że coś jej się stało. Eva co mam zrobić?
 Eva: Dobre pytanie.
 Bill: Musisz iść z tym do dyrektora, dzięki temu zmyjesz z siebie podejrzenia.
 Eva: Racja.
 Clara: Co mówiłaś?
 Eva: Musimy iść powiadomić dyrekcje.
 Clara: Jest już bardzo późno nie jestem pewna, czy jeszcze kogoś tam zastaniesz.
 Eva: Masz lepszy pomysł?
  Clara tylko spuściła głowę ta sytuacja kompletnie ją przerasta. Mam tylko nadzieje, że Penelope nie jest kolejną ofiarą.

***

 Pan Ebenezer: Nie do końca rozumiem.
 Eva: Jak można tego nie rozumieć? Tłumaczymy to panu już od dobrych piętnastu minut, w tym czasie mógłby już pan kogoś powiadomić.!
 Pan Ebenezer: Uważaj do kogo mówisz, dziewczyno!
 Eva: Sam uważaj! Rusz się w końcu i zadzwoń po jakieś służby!
  Pan Ebenezer patrzył się na mnie surowo, ale po chwili to do niego dotarło. Chwycił za telefon i czekał na sygnał.
 Bill: W końcu.
 Eva: Clara gdzie dokładnie znalazłaś te okulary?
 Clara: Na ścieżce między salą na lasem.
 Bill: Musimy tam iść.
  Wyszłam z gabinetu i udałam się w drogę.
 Eva: Oby coś tam było.
 Bill: Przydałbym się jakiś trop.
 Eva: Myślisz, że zeznania Clary zdejmą ze mnie podejrzenie?
 Bill: Musza.
  Biegłam, skakałam i nie wiadomo co jeszcze, chciałam jak najszybciej się tam znaleźć. Tym razem nie jest jeszcze aż tak ciemno i coś widać. Gdy tylko znalazłam się na ścieżce zaczęłam się rozglądać wokół.
 Eva: Żadnego śladu.
 Bill: Musi coś tu być.
  Dostrzegłam obok jednego z drzew stojącego dajmona.
 Eva: Zawsze w najlepszym momencie.
  Podbiegłam do zwierzęcia i ujrzałam na ziemi leżący aparat i zdjęcie. Przyjrzałam się fotografii, lecz były na niej tylko jakieś krzaki.
 Eva: A jednak jesteśmy w kropce.
  Oparłam się o drzewo i sunęłam się w dół. Cały czas pod górkę i zero podpowiedzi.
 Bill: Nie do końca. Chyba mam pewien pomysł. Tylko czy to nie będzie za wcześnie....
 Eva: O czym mówisz?
 Bill: Widzisz Eva, zdjęcia są swego rodzaju wspomnieniami i portalami. Skupiając się odpowiednio na zdjęciu, możesz przenieść się do danej sytuacji.
 Wzięłam zdjęcie do ręki i położyłam je przed sobą.
 Bill: Tu jednak jest pewien haczyk. Gdy jesteś na którymś ze zdjęci możesz zmieniać dane wspomnienia na swoją korzyść. Ale gdy cię nie ma na zdjęciu jesteś jedynie duchem, który może to zobaczyć.
 Eva: Czyli w tym przypadku zobaczę tylko to, co się tu wydarzyło?
 Bill: Tak, lecz zdjęcie to tylko urywek, będziesz mogła zobaczyć tę aluzję tylko przez minutę może i krócej.
 Eva: To już coś.
  Przybliżyłam zdjęcie do twarzy i skupiłam się na nim. Miałam wrażenie jakby się rozmazywało, po chwili również usłyszałam krzyk. Upuściłam jak z lekkim przestrachem.
 Bill: Jednak to jeszcze za wcześnie.
 Eva: Nie mogę się poddać to jedyna szansa.
  Powtórnie wzięłam fotografie i tym razem nie miałam zamiaru się poddawać. Zdjęcie rozmazało, a ja powoli zamknęłam oczy.

***

 Penelope: Kim ty w ogóle jesteś?
 Obcy: Wiesz co, męczą mnie twoje pytania.
 Penelope: Dlaczego to robisz?
 Obcy: Zamknij się w końcu.
  Mężczyzna zaczął ciągnąć ją po ziemi, aparat zahaczył się o drzewo i zrobił zdjęcie krzewów.
 Penelope: Nie ujdzie ci to na sucho.
 Obcy: Jak na razie nikt się nie martwi jakimiś nic niewartymi uczennicami.
 Penelope: Co chcesz ze mną zrobić?
 Obcy: Szczerze? Nie wiem, jeśli to cię pocieszy to ktoś inny teraz powinien tu być. Jednak, że się napatoczyłaś i mnie widziałaś jestem zmuszony się z tobą rozprawić.
 Peneolope: Skoro i tak mam umrzeć to, choć powiedz mi kim jesteś.
  Mężczyzna na chwilę stanął i spojrzał na Penelope. Przez jego maskę widziałam tylko oczy.
 Obcy: Dobrze, ale najpierw mały zastrzyk.
  Obcy wziął strzykawkę i w szyję Penelopy wbił jakąś substancję.
 Penelopa: Co to?
 Obcy: Nie chce, abyś cierpiała, to trochę pomoże znieść ci ból. Musisz przyznać, że niezły towar co?
 Penelope: Narkotyki?
 Obcy: Widzę, że się na tym znasz.
 Penelope: Pokaż swoją twarz.
  Wszystko wokół zaczęło się rozmazywać i jedyne co udało mi się usłyszeć to tylko.
 Penelope: To ty?

***

 Ocknęłam się naglę i nachalnie zaczęłam nabierać powietrza. Dlaczego musiałam wrócić akurat w tym momencie?
 Eva: Dlaczego zawsze mam pod górkę.
 Bill: Udało nam się jednak czegoś dowiedzieć.
 Eva: Mówisz?
 Bill: Penelope kojarzyła tego człowieka, więc to musi być ktoś stąd. Wiemy również, że nie chciał jej atakować, czyli poluje na niektóre osoby.
 Eva: Penelope....
  Nie ma się co łudzić z pewnością już wyzionęła ducha. Wzięłam jej aparat do ręki.
 Bill: Zatrzymaj go. Teraz z pewnością się przyda.
 Eva: Nie mogę...
 Bill: Wiem, że to zabrzmi podle, ale jej już się raczej nie przyda.
  Miał rację. Schowałam aparat do torby. Przysięgam, że znajdę sposób na odzyskanie Penelopy.

***

 Mężczyzna ze wściekłością rzucił szklanką o podłogę. Jak mógł popełnić taki błąd? Wszystko było dopięte na ostatni guzik, jakim cudem więc zabił właśnie ją? Musiała się napatoczyć. Wziął marker do ręki i skreślił imię dziewczyny.
 Obcy: Znów ci się udało....ale spokojnie przyjdzie i twoja kolej.
  Z chamskim uśmiechem wpatrywał się w zdjęcie nowej ofiary.


1. Emma Robinson
2. Penelope Adams
3. ????



PS. Mam nadzieje, że nie czekaliście długo na kolejny rozdział, miałam z nim małe kłopoty. Nie wszystko udaje się wyjaśnić słowami...


4/23/2016

Wpis 5

Mętlik

Jak mam to wszystko ogarnąć?


   Mam dość. Wszędzie tylko same szepty, szepty i jeszcze raz szepty! Dostaję szału, gdy tylko spojrzę na kogoś innego. Jak tak można? Naprawdę zaczynam mieć ochotę ich....nieważne. Ciche pęknięcie.
 Clara: Połamałaś łyżkę.
 Eva: Super.
 Clara: Mogłabyś być milsza?
 Eva: Jak? Wszyscy ze stołówki szepczą za moimi plecami i patrzą na mnie z jakąś dziwną nienawiścią. Jedzenie mi w gardle staje.
  Clara tylko wzruszyła ramionami. Wiem, nie powinnam tak się do niej odzywać. Cała szkoła dowiedziała się o tym, co zaszło wczorajszego wieczoru. Może i się nad sobą użalam, ale naprawdę nie jest mi teraz łatwo.
 Clara: Eva, wyluzuj trochę.
 Eva: Nie prowokuj mnie.
 Penelope: Uśmiech!
  Błysk. Oślepiło mnie na kilka sekund. No tak aparat Penelopy. Stary aparat robiący natychmiastowe zdjęcia i wywołuje je na miejscu, coś pięknego.
 Penelope: Cóż nie jest to twoje najlepsze zdjęcie.
 Eva: Jak tam zajęcia fotograficzne?
 Penelope: Jest wspaniale! Dostałam pracę, aby sfotografować swoje otoczenie. Jednak to zdjęcie w ogóle się nie nadaje.
  Spojrzałam na swoje zdjęcie, nie było widać mojej twarzy. Wydaje mi się to dziwne, bo nie jest aż tak jasno, aby odbijało się światło. Wzięłam aparat i zrobiłam sobie "selfie". Powstał ten sam efekt.
 Eva: Popsuł się?
 Penelope: Oby nie. Mam pełno zdjęci do zrobienia.
 Eva: Mogę zatrzymać te zdjęcia?
 Penelope: Jeśli ci się podobają, to pewnie.
  Schowałam fotografie do swojego dziennika. Mam dziwne wrażenie, że mogą mi się przydać. Trzaśnięcie drzwiami od stołówki, w progu stała osoba, której wolałabym teraz nie widzieć. Irma. Nie musiałam nawet zgadywać, że ruszy w moją stronę.
 Irma: Morderca.
 Eva: Uważaj na słowa.
 Irma: Jestem w stu procentach pewna, że ty stoisz za zabójstwem Emmy.
 Eva: Nie rzucaj oskarżeń na ślepo.
 Irma: Na ślepo? A kogo znaleźli przy jej ciele?
 Clara: Uspokój się Irma.
 Irma: Mam się uspokoić? Ta suka zabiła mi przyjaciółkę i jakby nigdy nic chodzi po naszej szkole!
 Eva: Pomyśl racjonalnie Irma, po co miałabym robić coś takiego? Nawet jej nie znałam.
 Irma: Ale znasz mnie, a jak same wiemy, nie przepadamy za sobą.
 Eva: Naprawdę sądzisz, że jestem zdolna do czegoś takiego?
 Irma: Tak. I wiesz co? Obiecuję ci, że ty będziesz następna.
 Eva: Zobaczymy.
  Odsunęłam się gwałtownie i wyszłam z tej przeklętej stołówki. Mój świat dosłownie stanął na głowie. Oparłam się o jedną z kolumn muru. Jak do tego w ogóle doszło?
 Bill: Nie jest łatwo co?
 Eva: Nie jest.
 Bill: Powinnaś znaleźć sobie kogoś do pomocy.
 Eva: Nie wiem, czy to dobry pomysł.
 Bill: Może nie koniecznie do pomocy, ale do "wygadania się".
 Eva: Jakbym powiedziała komuś o tobie i zegarku to byłabym już w połowie drogi do psychiatryka.
 Bill: Zawsze możesz to jakoś udowodnić.
 Eva: Pomyślę nad tym.
 Bill: Obróć się.
  Tym razem nie zrobię gafy i posłucham jego słów. Kilka metrów za mną rozgrywała się sytuacja na, którą długo czekałam.
 Bill: To jest ten jego dręczyciel?
 Eva: Tak, David Barnes nadziany półgłówek.
 Bill: Chyba w końcu masz okazję mu pomóc.
  Jak mam być szczera to pierwszą osobę, jaką oskarżyłabym o zabójstwo to właśnie jego. David brutalnie rzucił Felixa o mur.
 David: Mamy pewne zaległości.
  Mówiąc to, z całej siły kopnął go z kolana w brzuch, biedny Felix skulił się w pół. Jego okulary spadły na ziemię. David, śmiejąc się, zgniótł je w drobny mak. Dołożył mu jeszcze, uderzając go w lewą stronę twarzy. Felix już całkiem upadł na ziemię i ledwo się ruszał.
 David: Jutro mam trening więc poćwiczymy sobie nowe ciosy.
  Okropność. Jak w ogóle taki psychol dostał się do takiej szkoły? Spojrzałam na Billa, on tylko pokiwał twierdząco głową. To idealny moment. Klik i robisz co chcesz.

***

 Eva: Felix odsuń się!
  Zdezorientowany chłopak uczynił moją prośbę i szybko odsunął się na bok. David zamiast jego brzucha napotkał mur, słyszałam tylko jego jęk. Złamane palce gwarantowane.
 David: Ty szczurze.
 Eva: Wynoś się stąd.
 David: Zapłacicie mi za to, już nie żyjesz suko.
 Bill: Zdecydowanie za dużo agresji w tej szkole.
  Wściekły udał się w stronę szkoły. Lekko uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
 Felix: Dzięki Eva.
 Eva: Drobiazg.
 Felix: Skąd wiedziałaś jak uderzy?
 Eva: Powiedzmy, że intuicja mi podpowiedziała.
 Felix: Mam u ciebie dług.
 Eva: Nie ma o czym mówić.
 Felix: Jestem żałosny co?
  Usiadłam obok niego, czyścił swoje okulary. Jak by go pocieszyć?
 Eva: Myślę, że przez pewny czas będziesz mieć spokój.
 Felix: Możliwe, ale wydaje mi się, że niechcący wciągnąłem cię w ten konflikt.
 Eva: Właściwie to, czemu tak się nad tobą znęca.
 Felix: Sam się nad tym zastanawiałem. Doszedłem do wniosku, że to przez moje pochodzenie lub po prostu...jestem łatwą ofiarą.
 Eva: Nie tylko on cię leje, prawda?
 Felix: Życie nie jest usłane różami. Trzeba jakoś sobie radzić.
  Cóż mogę powiedzieć? Niesprawiedliwością jest to jak go traktują, ale jak to zmienić? Felix przyjechał tu prosto z Korei, z tego co wiem, pragnie byś artystą. Czy to jest właśnie powód, przez który go męczą?
 Eva: Dużo się ostatnio dzieje w naszej Akademii.
 Felix: Prawda. Interesuje mnie fakt kto był zdolny do morderstwa. Sądzisz, że to ktoś ze szkoły czy może jakiś zbiegły przestępca?
 Eva: Nie mam pojęcia. Wątpię, aby ktoś z szkoły się na to odważył.
 Felix: Nie wiesz, co człowiek ma pod skórą Eva. Czasem naprawdę można mieć o kimś błędne wnioski.
  W pewnym sensie Felix miał rację. Jak to mówią, każdy pod skórą ma swego diabła. Jednak czy uczeń mógłby zrobić taką zbrodnię? Widziałam Emme i raczej nigdy już nie zapomnę tego widoku. Jej ciało było poharatane z każdej strony, na pewno nie robił tego ktoś o zdrowym rozsądku. Ewidentnie ta osoba znęcała się nad tą dziewczyną.
 Adam: Cześć Eva.
 Eva: Adam miło cię widzieć.
 Adam: Znajdziesz dla mnie chwilkę?
 Eva: Chciałbyś jeszcze porozmawiać Felix?
 Felix: Nie chcę cię zatrzymywać. Jeszcze raz bardzo ci dziękuje Eva.
 Eva: Przyjemność po mojej stronie. Do zobaczenia później.
   Uśmiechnęłam się jeszcze raz do chłopaka, aby trochę dodać mu otuchy. Chyba pomogło. Razem z Adamem udałam się w spokojne miejsce, z dala od wścibskich spojrzeń.
 Eva: Co u ciebie?
 Adam: Raczej ja powinienem zadać to pytanie.
 Eva: Słyszałeś?
 Adam: Trudno było tego nie słyszeć. W co ty się pakujesz Eva?
 Eva: Sama nie wiem.
 Adam: Widzę, że ostatnio się zmieniłaś.
 Eva: Co masz na myśli?
 Adam: Nie jesteś tą samą Evą, którą poznałem na początku roku. Cały czas chowasz się pod kapturem i unikasz rozmów ze mną.
 Eva: Gadasz bzdury.
 Adam: Gdyby to nie była prawda, nie zareagowałabyś w ten sposób. Wiesz dobrze Eva, że mi możesz wszystko powiedzieć.
 Eva: Nie mam ci nic do powiedzenia. A teraz wybacz, ale muszę iść się pouczyć.
 Adam: Eva nie skończyłem jeszcze z tobą rozmawiać.
  Nie miałam zamiaru dalej prowadzić tej rozmowy, po prostu uciekłam.
 Adam: Eva!
  Ostatnie co usłyszałam to właśnie moje imię, które ostatnio jest nadwyrężane. Powoli zaczynam tracić grunt pod nogami. Mam wielką ochotę w tej chwili zrzucić się z jakiegoś klifu. Może wtedy miałabym już tak zwany "święty spokój"? Łza. Nie wiem kiedy ostatnio uroniłam jakąkolwiek łzę. Jednak czuję, że na jednej się nie skończy. To dopiero początek burzy i tego co mnie czeka.




PS. Mam nadzieje, że rozdział was nie zawiódł. Powoli zaczynają mi się kończyć kolory, ale to nic. Piszcie jeśli macie jakieś pytania. 


4/13/2016

Wpis 4

 Nieporozumienie

Jestem chora?


   Spotkanie z Adamem dobrze mi zrobiło. Jednak za długo zabawiłam na tym parkingu. Za chwilę zajdzie słońce. Droga do internatu nigdy nie sprawiała mi kłopotów, ale tylko do tej pory. Mogłam poprosić Adama, aby ze mną poszedł. Szczęściarz wrócił do miasta, a ja mieszkam w internacie. Szkoła jest umieszczona wśród lasu, z jednej strony jest tu bardzo ładnie. Idealny klimat dla artystów i poetów, a ich tu nie brakuje. Jednak wątpię, aby po tym zniknięciu nadal ktoś tak uważał. Jest po prostu niebezpiecznie. Tak i teraz czuje się ja, strach jest ze mną aż po czubek głowy. Nic dziwnego skoro od tego buszu dzieli mnie tylko kilka metrów. Nowa rada na nadchodzące dni "trzymaj się muru". Odruchowo spojrzałam na zagajnik trwało to zaledwie sekundę. Coś było nie tak. Stanęłam w miejscu i znów się wpatrzyłam. Dajmon. Ryś stał koło jednego z drzew i przyglądał mi się. Choć to dziwne, ale miałam wrażenie, że się do mnie uśmiecha. Po chwili ruszył z miejsc w głąb lasu, to mogło znaczyć jedno. Wycieczka do puszczy.
 Bill: Na pewno chcesz tam iść?
 Jak zwykle pojawia się znienacka.
 Eva: A mam jakiś wybór?
 Bill: Cóż...
 Eva: Idziemy.
  Kilka wdechów i kilka kroków w głąb. Tak to jest dobry układ. Dajmon co jakiś czas zerkał za siebie, natrafiając na moje spojrzenie. Wiedziałam, że teraz nic mi nie grozi, a jeśli nawet to jakoś się wyratuję. Po pewnym czasie zauważyłam, że zwierze prowadzi mnie do coraz bardziej mrocznych części lasu. Wyciągnęłam z torby telefon, aby oświetlić sobie drogę. Ta przechadzka trwała już zdecydowanie za długo. Jednak w pewnym momencie stworzenie zatrzymało się i ze skupieniem wpatrywało się w moją osobę. Jestem w lesie z niewidzialnym zwierzakiem i towarzyszy mi duch. Lepszego scenariusza w życiu nie słyszałam.
 Eva: Dlaczego mnie tu przywlokłeś?
 Bill: Widocznie ma dla ciebie wskazówkę.
  Zwierzę udrapało jedno z drzew, oświetliłam je latarką. Przeszły mnie ciarki, na korze widniały czerwone plamy. Chyba nie muszę mówić, co to było.
 Bill: Wynośmy się stąd.
 Eva: Serio? Ty się boisz? Możesz w każdej chwili się ulotnić, a ja? Będę wracać sama.
  Gdy znów chciałam spojrzeć na rysia, naglę wskoczył we mnie. Ujrzałam przed oczami różne urwane wspomnienia. Jedno przeraziło mnie doszczętnie. Emma. Biegła przez las uciekając od swego losu. Szczęście jej nie dopisało potykając się, wpadła w dół. Gdy się otrząsnęła, z jej ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Upadłam na ziemię, gdy wizja dobiegła końca. Pod swoimi dłoni wyczułam dziwne wybrzuszenie. Podniosłam telefon z trawy i skierowałam go przed siebie. Ujrzałam poharataną twarz Emmy, jej martwe oczy były wbite we mnie. Słyszałam już jedynie mój przerażony krzyk.

***

 Godzina dwudziesta pierwsza, gabinet dyrektora. Mój krzyk był słyszany w najodleglejszych zakątkach szkoły. Gdy mnie znaleźli, od razu zaprowadzili właśnie tutaj. W pomieszczeniu były trzy osoby. Pani Adams jako moja wychowawczyni, psycholog szkolny oraz pan Ebenezer, czyli dyrektor szkoły.
 Pani Adams: Uspokoiłaś się już?
 Psycholog: Dajmy jej jeszcze chwilę czasu lub odłóżmy ten wywiad na później.
 Pan Ebenezer: Musimy to załatwić teraz.
 Psycholog: Ta dziewczyna przed chwilą widziała trupa swojej koleżanki z klasy, to nie jest codzienny widok. Nalegam, aby ją stąd wyprowadzić.
 Pani Adams: Jestem tego samego zdania.
 Pan Ebenezer: Lecz to nie wy o tym decydujecie.
  Dyrektor w końcu obrócił się do mnie i z surowością zmierzył mnie wzrokiem. Mogę się założyć, że teraz byłam przejrzysta jak kartka. Gdyby Pani Adams spytała, czy ściągałam na poprawkach, nawet nie umiałabym skłamać.
 Pan Ebenezer: Wiem, że ten dzień z pewnością był dla ciebie ciężki. Jednak musimy wiedzieć jakim cudem znalazłaś się w tamtym lesie.
 Eva: Nie pamiętam.
 Pan Ebenezer: Rozumiem. Muszę cię uświadomić, że każda twoja odpowiedź w tym pokoju zależy od tego, czy okażesz się winna.
 Eva: Winna?
 Pan Ebenezer: W twoich zeznaniach jest wiele niejasności Eva. Mówisz, że znalazłaś się tam przypadkiem, a w tym czasie już dawno powinnaś być w internacie. Więc co tam robiłaś?
 Eva: Źle się poczułam, potrzebowałam świeżego powietrza.
 Pan Ebenezer: Historie szyte grubymi nićmi. Jako dyrektor szkoły nie mogę pozwolić na takie niejasności. Zniknięcie jednej z uczennic był dla nas ciosem. Jak mam wytłumaczyć fakt, że jej ciało znaleziono niedaleko stąd. To znaczy, że zabójca jest blisko lub pod naszym nosem.
 Eva: Nie mam z tym nic wspólnego.
 Pan Ebenezer: Od teraz masz i to wiele. Czytałem twoje dokumenty, zobaczyłem pewną notkę lekarską o zaburzeniach psychicznych.
 Eva: Gdy byłam mała, wymyśliłam sobie przyjaciela, te badania były tylko przez moją dziecięcą wyobraźnię.
 Pan Ebenezer: Skąd pewność, że to tylko niewinne dziecięce zabawy? Może przez przypadek straciłaś świadomość i zrobiłaś swojej koleżance krzywdę?
 Psycholog: To już jest przesada!
 Eva: Wiem, że ostatnio nie uchodzę za najlepszą uczennicę w klasie. Moje stopnie i zachowanie znacznie się pogorszyło, ale pracuję nad tym. Przyznam, że nie przepadam za Irmą i jej znajomymi, w których była Emma. Jednak nigdy nie odważyłaby się do zrobienia tak strasznego czynu. Widziałam jej zwłoki i mogę stwierdzić, że była torturowana przez wiele godzin. Nikomu nie życzę takiego losu.
 Pan Ebenezer: Poważnie traktuję sobie dobro każdego ucznia. Sytuacja jaka miała miejsce przez ostatnie dni, nie miała prawa się w ogóle wydarzyć. Co by było, jakbyś również została zaatakowana w tym lesie?
 Eva: Nie musiałabym teraz tutaj siedzieć.
 Pan Ebenezer:  To nie jest takie śmieszne, cóż dam ci już na dzisiaj spokój dziewczyno. Będziesz jednak pod stałą obserwacją psychologa.
 Psycholog: Zrobię co w mojej mocy.
 Pan Ebenezer: Chce widzieć również na swoim biurku opinie na temat panny Morgan.
 Pani Adams: Oczywiście.
 Pan Ebenezer: Koniec spotkania.
  Pani Adams i Psycholog wyszli pierwsi z gabinetu. Zabrałam torbę i nie zdążyłam nawet zrobić kroku, gdy dłoń dyrektora zacisnęła się na moim ramieniu.
 Pan Ebenezer: Radze ci, abyś miała się na baczność. Każde twoje kolejne przewinienie będzie świadczyć o tym, że jesteś winna.
 Eva: Więc lepiej dla mnie, aby nic mi się nie przytrafiło.
 Pan Ebenzerer: Dokładnie.
  Wcisnęłam zegarek w ręce i w jednej sekundzie wszystko się zatrzymało. Widziałam teraz przed sobą świat w czarno-białych barwach. Odkryłam to niedawno, gdy przez przypadek oparłam się na zegarku. Zatrzymałam czas w danym momencie.
 Eva: Myślisz, że mogę coś tu naprawić?
 Bill: Niestety nie. Cokolwiek nie powiesz i tak będziesz w to zamieszana.
 Eva: Uważają mnie za chorą psychicznie.
 Bill: Znaleźli cię przy zwłokach zaginionej, jak ty byś zareagowała na ich miejscu?
 Eva: W sumie podobnie.
 Bill: Musimy teraz bardzo uważać.
 Eva: Bill?
 Bill: Tak Eva?
 Eva: Kto byłby zdolny do zrobienia czegoś tak okropnego?
 Bill: Szczerze? Nie chcę wiedzieć.

***

 Mężczyzna patrzył się z satysfakcją na swoje nowe dzieło. Wiedział, że wkrótce ktoś dowie się o jego fantazjach. Jednak na razie miał jeszcze czas. Dużo czasu. Pewnym krokiem podszedł do tablicy i skreślił jedno z imion. Wiele poświęceń kosztował go ten wyczyn, lecz nie czuł żadnego poczucia winy. Wręcz przeciwnie rozpierała go duma. Szukał po swej tablicy kolejnej ofiary. Aż w końcu natrafił na idealną osobę i podkreślił jej imię.
 Obcy: Będziesz kolejna.

 1.Emma Robinson
2.??????


 PS. Mam nadzieje, że rozdział się podoba i jest bardziej ciekawy od poprzedniego. Wiem również, że nie jest zbyt długi ale może i to lepiej? Ja na przykład nie lubię czytać długich rozdziałów.

4/06/2016

Wpis 3

 Zagadka

Coś nas obserwuje?


  Jeszcze tylko kilka zdań i koniec. Mogłam zrobić to wcześniej niż o drugiej w nocy. Dokończyłam ostatnie zdanie i zamknęłam w końcu zeszyt. Będę musiała kupić dla Clary dużą czekoladę. Z pewnością się ucieszy i się nie podzieli. Spojrzałam w stronę okna, jest spokojnie aż za bardzo.
 Bill: Nad czym się tak zastanawiasz?
 Podskoczyłam na dźwięk głosu.
 Eva: Ty tu jesteś...
 Bill: Oczywiście, że tu jestem. Mówiłem, że będę przy tobie czuwał i ci doradzał, gdy mnie zawołasz.
 Eva: Dobrze to powiedziałeś "gdy cię zawołam", a nie kiedy ci się podoba.
 Bill: Nie przesadzaj.
  Wygląda na to, że będę musiała się przyzwyczaić do jego towarzystwa.
 Eva: Czyli naprawdę mogę cofać czas?
 Bill: Już ci to przecież tłumaczyłem...
 Eva: Nie czepiaj się! To nie jest codzienna sytuacja.
 Bill: Próbowałaś już w ogóle?
 Wzięłam zegarek do ręki i otworzyłam go.
 Eva: Nie miałam okazji.
 Bill: Naprawdę jesteś jakaś dziwna...
 Huk z korytarza. Bill od razu spojrzał się w stronę drzwi.
 Bill: Co to było?
 Eva: Skąd mam wiedzieć?
 Bill: A jeśli to coś złego? Sprawdź to.
 Eva: Oszalałeś? Może i jestem "dziwna" ale jeszcze nie nienormalna.
 Bill: Jak by co cofniesz czas.
 Eva: Bill jakbym miała się przejmować każdym dźwiękiem, jaki wydaje ten stary budynek, to nie spałabym po nocach. Znikaj stąd, muszę się wyspać.

 ***

 Eva: Cześć Clara. Dzięki za zeszyt.
 Clara: Nie ma za co.
 Na dziedzińcu panowała jakaś dziwna atmosfera. Bardzo dziwna. Niektórzy szeptali po kątach, a inny siedzieli w bezruchu.
 Eva: Co się stało?
 Clara: Nie słyszałaś?
 Eva: Z samego rana poszłam do Pani Adams. Udało mi się poprawić kilka ocen.
  Zegarek zdziałał cuda, a wiedza jaką dostarczyła mi nauczycielka pozwoliła mi zdać. Proszenie o wyjaśnienie pytania, a później niewinne cofniecie, aby podać poprawną odpowiedź. Niegdyś marzenie, a teraz rzeczywistość.
 Clara: Więc jednak poprawiasz?
 Eva: Nie mogę zostawić cię samej w następnej klasie.
 Clara: Kto by pomyślał, w końcu zmądrzałaś.
 Eva: Wracając do tematu, co się stało?
   Dziewczyna obejrzała się wokół nerwowo, jakby miał nas ktoś podsłuchiwać.
 Clara: Emma zniknęła.
  Skrzywiłam się tylko i wzruszyłam ramionami.
 Eva: Kto?
 Clara: Żartujesz sobie?
 Eva: Nie oglądam się za każdą osobą w szkole Clara.
  Dziewczyna skierowała oczy ku niemu.
 Clara: Emma to najlepsza przyjaciółka Irmy. Naprawdę nie wiesz kto to?
  Przez chwilę patrzałam się na nią i przetwarzałam to, co powiedziała. Nie ma co, dysk twardy mi się zawiesił.
 Eva: Emma...czy to ona odrabiała jej wszystkie zadania?
 Clara: Nie koniecznie tak chciałam, abyś skojarzyła, ale tak to właśnie o nią chodzi.
 Eva: Ale co się właściwie stało?
 Clara: Nie wiadomo. Wszyscy mówią, że wczoraj widzieli ją w szkole z Irmą. Po prostu zniknęła.
 Eva: Kiedy widziano ją ostatni raz?
 Clara: Irma mówiła, że trochę długo u niej posiedziała i wyszła około drugiej w nocy.
  Wytrzeszczyłam oczy.
 Bill: Mówiłem, abyś sprawdziła ten huk...
  Szept Billa tylko jeszcze bardziej mnie dobił. A co jeśli przez moje lenistwo tej dziewczynie stało się coś złego.
 Clara: Zbladłaś...
 Dziewczyna włączyła swój skaner w oczach i po chwili uniosła brew do góry.
 Clara: Ty coś wiesz.
 Eva: Tylko się martwię, a co jeśli nas też to czeka?
 Clara: Nie panikuj. Nikt nie wie co się stało, może po prostu wyjechała?
  Udało mi się ją zainteresować czymś innym. Nie podoba mi się ta sytuacja, a jeśli naprawdę to moja wina? Co mam robić? Spojrzałam przed siebie. Bill stał oparty o mur z surową miną. Muszę z nim porozmawiać.
 Eva: Zobaczymy się później.
  Chciałam odejść, ale brunetka zatrzymała mnie w pół kroku.
 Clara: Uważaj na siebie Eva.
 Eva: Spokojnie...
 Clara: Mówię serio. Cały czas gdzieś znikasz...po prostu uważaj. Dobrze?
 Eva: Dobrze.
  Clara posłała mi pełen troski uśmiech. To jest jednej z tych momentów, które lubię najbardziej. To właśnie za takie drobnostki ludzi ceni się najbardziej. Nie mogłam się powstrzymać i po prostu ją przytuliłam. Jest dla mnie jak siostra, ale wiem, że nie powinna wiedzieć wszystkiego.
  Mój wzrok skupił się na Billu. Stanowczym krokiem pomaszerowałam przed siebie, nie zwracając uwagi na nic więcej. Rada na przyszłość: Nigdy tak nie robić. Czemu? Nie minęła minuta, a udało mi się potrącić Felixa.
 Eva: Przepraszam, zamyśliłam się.
 Felix: Nic nie szkodzi.
  Felix. Ogólnie nie mam z nim ani złych, ani dobrych kontaktów. Mijamy się czasem na przerwie lub widzę go w niekorzystnych sytuacjach. I to dosłownie. Felix robi za klasowy worek do ćwiczeń. Niestety. Naprawdę jest mi go, żal ale ile razy, by nie interweniować nauczyciela i tak niczego nie widzą. Może to dlatego, że zazwyczaj dostaje od największego głąba w szkole? Jednak to nie sztuka, kiedy ma się dzianych rodziców i jest się inwestorem tej właśnie placówki. Innymi słowy, po tamtym wszystko spływa jak po kaczce, a Felix? Cóż raczej nie ma nic do powiedzenia.
  Podniosłam jego zeszyt, z którego wypadło dość sporo kartek. Wzięłam jedną z nich do ręki, tak wiem jestem wścibska. Ujrzałam szkice różnych rośli i zwierząt. Bardzo dobre szkice.
 Eva: Nie wiedziałam, że rysujesz.
  Zestresowany chłopak chciał coś powiedzieć, lecz zrezygnował. Uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
 Eva: Są naprawdę wspaniałe.
 Felix: Naprawdę tak uważasz?
 Eva: Pewnie.
 Felix: Dzięki Eva, zawsze wiesz jak podnieść na duchu. Mam prośbę wolałbym, aby nikt o tym nie wiedział.
 Eva: Zachowam to w tajemnicy. Jednak chcę abyś wiedział, że talent to nie wstyd.
 Felix: Wiem Eva, ale nie chce się wyróżniać i tak mam już wiele na głowię.
  Chłopak schował szkice i udał się w stronę internatu. Jak to mówią, każdemu jest pisany inny los.
 Bill: Szkoda tego chłopaka co?
 Eva: Gdybym mogła coś zrobić...
 Bill: Uwierz mi, że będziesz mieć jeszcze okazję.
 Eva: Słyszałeś co się stało?
 Bill: Domyśliłem się. W każdej osobie czuje niespokojną aurę.
 Eva: Chce to naprawić.
  Wyciągnęłam zegarek spod bluzy i wykręciłam na nim czas. Wcisnęłam przycisk, lecz nic się nie stało.
 Eva: Czemu to nie działa?
 Bill: Mówiłem ci, że z początku możesz cofać tylko o kilka minut. Musisz dostać wprawy, nic na siłę.
 Eva: Okazuję się, że to bezużyteczne badziewie.
 Bill: Czy tylko w moim stosunku jesteś taka chłodna?
 Eva: Poradź mi lepiej co mam robić!
 Bill: Zbieraj wskazówki. Pamiętaj, że możesz cofać czas i każdą rozmowę możesz pokierować inaczej. Spróbuj, może dowiesz się czegoś ważnego o tym zniknięciu.
 Eva: Może masz racje.
 Bill: Następnym razem jak mówię "sprawdź to" to może mnie posłuchaj co?
 Eva: Za krótko cię znam, aby spełniać twoje zachcianki w mgnieniu oka.
  Pikanie w komórce. Dostałam wiadomości.
 Bill: Co to?
 Eva: Nigdy na oczy nie widziałeś komórki?
 Bill: Mądralińska

 " Bądź zaraz na parkingu szkolnym. Chcę ci się czymś pochwalić!" - Adam. 


 Bill: Chłopak?
 Eva: Wole określenie "Przyjaciel"
 Bill: Ta...
 Eva: Daruj mi swoje komentarze, lepiej już znikaj.
   Chłopak pokręcił głową i rozmył się niczym mgła. Może powinnam być dla niego milsza?

***

 Adam: Ta da!
 Eva: Kupiłeś sobie auto?
 Adam: Poprawka, rodzice mi kupili.
 Eva: Jakim cudem się na to zgodzili?
 Adam: Bardzo śmieszne. Przyznam, że sam jestem zaskoczony.
 Eva: Cóż nie znam się na pojazdach, ale ma ładny kolor. Czerwony, mój ulubiony.
 Adam: Prawdziwa kobieta. Z krwi i kości.
 Eva: No i dobra.
  Uwielbiam jego porywczość. Ja i Adam znamy się od niedawna. Jest drugą stroną mojego charakteru. Clara odpowiada za moje sumienie, a Adam to bomba z niedorzecznymi pomysłami. Tak czy siak, bardzo go lubię.
 Adam: Wiesz nie jest jakiś dobry, bo jest swoje przejeździł. Facet mówił, że jeszcze trochę posłuży.
 Eva: Idealnie do ciebie pasuje.
 Adam: Nie każdy ma kasę na auto z salonu.
 Eva: Szczerze? Ta bryka bije wszystkie te autka z salonu na głowy. Wiesz czemu?
  Chłopak uniósł z ciekawością brew.
 Eva: Bo ma swoją historię.
 Adam: To auto to klasyk.
  Oparłam się obok niego na masce samochodu.
 Eva: Słyszałeś co się stało?
 Adma: Mówisz o tej dziewczynie?
 Eva: Tak.
 Adam: Wiesz, jeszcze nie wiadomo dokładnie, co się z nią stało.
 Eva: Mam nadzieje, że nic złego.
  Ta myśl nie daje mi spokoju. Zdecydowanie muszę odpocząć. Poczułam na swoim ramieniu jego dłoń.
 Adam: Nie martw się Eva, będzie dobrze.
 Eva: A co jeśli spotka to jeszcze kogoś innego?
 Adam: Jeśli chodzi o ciebie to spokojnie, zawsze cię ochronie.
 Eva: Dzięki Adam.
 Adam: Zawsze do usług.




PS. Ten rozdział może wydawać się nudny. Wiem, sama jestem tego świadoma. Jednak potrzebowałam go, aby jakoś nakreślić niektóre postacie. Mogą być kluczowe w dalszym rozwoju historii. Mam nadzieje, że udało mi się to osiągnąć.


Szablon wykonała prudence z Panda Graphics.