6/16/2016

Wpis 7


Lepszy Widok
Już wiem


  Właśnie umieściłam ostatnią pineskę na tablicy, jestem z siebie dumna. W końcu mam wszystko rozrysowane.
 Bill: Cóż wygląda to całkiem nieźle, ale mam pewne obawy.
 Eva: Czym się przejmujesz?
 Bill: Wyobraź sobie, że wchodzi ktoś do ciebie do pokoju i widzi tę tablicę. Jak zareaguje?
 Eva: Dlatego nie będę nikogo wpuszczać.
 Bill: A jeśli to będzie nauczyciel?
 Eva: To zakryje kocem czy coś...nie przejmuj się, jest dobrze.
 Bill: Ta...Nie sądzisz, że powinnaś trochę odpocząć?
 Eva: Jak to odpocząć?
 Bill: Sama mówisz, że nie możesz sobie tego wszystkiego ułożyć. Może jak trochę od tego odejdziesz, to znajdziesz jakiś wyjście.
 Eva: Nie mam na to czasu.
 Bill: Słaba wymówka.
  Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do swojej roboty. Wyszło całkiem nieźle.
 Eva: Dobra czas przyjrzeć się temu dokładniej.
 Bill: Z tego, co wiemy do morderstw dochodzi na uboczach szkoły. Jednak to nic dziwnego z łatwością można kogoś zakopać w lesie.
 Eva: Mówisz to tak łatwo.
 Bill: Skup się.
 Eva: Nie są to obojętne osoby.
 Bill: I zabójca jest wśród nas.
 Eva: Nie brzmi to dobrze.
 Bill: Musimy dowiedzieć się czegoś więcej.
 Eva: Tylko jak?
  Pukanie do drzwi. Szybko wzięłam koc i zakryłam tablicę.
 Adam: Eva jesteś tam?
 Eva: Już otwieram.
  Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się do Adama. Dawno go nie widziałam.
 Adam: Co tak długo.
 Eva: Przebierałam się.
 Adam: Słyszałem, że z kimś rozmawiałaś.
 Eva: Clara do mnie dzwoniła.
 Adam: Wydaje mi się, że jednak rozmawiałaś z kimś innym.
 Eva: Od kiedy mam ci się tłumaczyć?
  Wiem trochę za ostro zareagowałam, ale w ogóle nie podoba mi się to przesłuchanie.
 Adam: Wybacz.
 Eva: Nic się nie stało, a więc po co przyszedłeś?
 Adam: Ostatnio odeszłaś bez słowa, gdy rozmawialiśmy. Myślałem, że cię czymś obraziłem.
 Eva: Nie podobał mi się twój ton. Sam przyznaj, że trochę wtedy przesadziłeś.
 Adam: Mam powody, aby się do ciebie tak zwracać.
 Eva: Mówisz?
 Adam: Wiem to głupio brzmi, ale ja...po prostu się o ciebie martwię Eva. Widzisz co się ostatnio dzieje, nie można nawet spokojnie z internatu wyjść. Ty cały czas gdzieś znikasz na jakiś czas, a ja po prostu nie chcę, aby spotkało cię to, co Penelope lub Emme.
  Westchnęłam ciężko. Adam to mój najlepszy przyjaciel i wiem, że z pewnością chce dla mnie najlepiej. Jednak choćbym chciała i tak wszystkiego mu powiedzieć nie mogę.
 Eva: Wiem Adam, że się martwisz, ale uwierz mi, że nie ma takiej potrzeby. Zaufaj mi.
 Adam: Niech ci będzie.
 Eva: Masz jeszcze jakąś sprawę?
 Adam: Za jakieś pięć minut zaczyna się dyskoteka na sali. Pomyślałem, że może się przejdziemy.
 Eva: Myślałam, że do końca roku mają już zawiesić wszystkie tego typu zabawy.
 Adam: Owszem, dlatego to jest ostatnia dyskoteka. Za długo ją planowali, aby teraz po prostu zrezygnować. A więc?
  Ukradkiem spojrzałam w stronę Billa.
 Bill: Idź. Trochę się rozerwiemy.
 Eva: W takim razie chodzimy.

***

  Głośna muzyka, przed salą oczywiście palarnia i kilku chłopaków, którzy przynieśli coś mocniejszego. Czyli normalna sytuacja.
 Adam: Bawią się już w najlepsze.
 Eva: Nie powiedziałabym.
  Widok wymiotów jakoś mnie nie zachęcał do wejścia tam.
 Adam: Szkoła zatrudniła najlepszego Didżeja, nie mam zamiaru przepuścić takiej okazji.
 Eva: Nie wątpię.
  Pierwsze co mnie przykuło mój wzrok, gdy weszłam do sali to? Pani Adams. Był to okaz bólu, cierpienia i rozpaczy. Kto był takim zwyrodnialcem i kazał jej tu siedzieć? Opłakuje śmierci córki i ma patrzeć jak inni się bawią?
 Eva: Co pani Adams tu robi?
 Adam: Ma mniej więcej pilnować porządku, ale jej to nie wychodzi. Po zniknięciu Penelopy popadła w obłęd.
 Eva: Dziwisz się? Penelopa była jej jedynym dzieckiem, a żeby tego było mało nawet nie ma jak jej pochować, bo jej ciało zniknęło.
  Z lekką niechęcią podeszłam do pani Adams. Co mam jej powiedzieć? Najlepiej byłoby jakbym się nie odzywała, ale przejść obojętnie też nie potrafię.
 Eva: Dobry Wieczór pani Adams.
 Pani Adams: Witaj Eva, miło cię widzieć.
 Eva: Wzajemnie. Bardzo mi przykro z powodu...
 Pani Adams: Wiem. Wczoraj przeglądałam twoje oceny. Gratuluję, zdałeś z mojego przedmiotu.
  Zmieniła naglę temat, tym razem się nie popisałam.
 Eva: Dziękuje. Jeśli pani pozwoli pójdę już.
 Pani Adams: Oczywiście, tylko nie róbcie głupot.
  Gdy odeszłam z Adamem widziałam, jak Pani Adams wpatruje się w fotografię Penelopy. Koniecznie muszę z tym coś zrobić.
 Adam: Przynieść ci coś do picia?!
 Eva: Pewnie!
  Tylko tyle udało mi się powiedzieć.
 Bill: Nieźle się tu bawią.
 Eva: To nie najlepsze miejsce do rozmowy.
 Bill: Spokojnie usłyszę cię, nawet jeśli będziesz szeptać.
  Stojąc przy ścianie mogłam mniej więcej porozglądać się po tłumie. Moją uwagę przykuła Clara, która tańczyła jak szalona. Rzadki widok.
 Adam: Trzymaj!
 Eva: Dzięki!
  Przybliżyłam kubek do twarzy i poczułam swąd alkoholu, więc dlatego wszyscy się tak dobrze bawią. Adam jakby nigdy nic wypił wszystko.
 Eva: W tym jest alkohol!
 Adam: I co z tego?! Na pewno nie było go tam za dużo!
 Eva: No nie wiem!
 Adam: Spokojnie! Jakby co będziemy polegać na sobie!
  Adam uśmiechnął się do mnie, a ja niechętnie spojrzałam na kubek. Powinnam teraz zachować czysty umysł, ale z drugiej strony mam się przecież wyluzować. Wzruszyłam tylko ramionami i wypiłam zawartość kubka. Może i nie było tam aż tak dużo alkoholu, ale jestem pewna, że dosypali tam coś jeszcze. Adam złapał mnie za nadgarstek i wciągnął w środek tłumu. Trochę rozkojarzona, ale nadal trochę myśląca zaczęłam tańczyć, skakać i się wygłupiać. Wszystkie złe myśli odeszły na razie na dalszy plan. Ale tylko do czasu, gdy nie zobaczyłam dajmona. Ryś spoglądał na mnie swymi złotymi oczami. Co dziwne kierował się w stronę toalety.
 Eva: Zaraz wracam!
 Adam: Gdzie idziesz?!
 Eva: Do toalety!
 Adam: Spoko!
  Przeciskając się przez tłum dotarłam do łazienki. Zwierze siedziało sobie koło jednej z kabin, lecz po chwili znikło.
 Eva: Po co tu jestem?
 Ana: Widzę, że ktoś już ma sklerozę i nie wie jak korzystać z toalety. Część Eva.
  Z kabiny, koło której siedział ryś, wyszła Ana. Dawno jej nie widziałam, ostatnio była dość zajęta.
 Eva: Część Ana, co słychać?
 Ana: Nic szczególnego, nie muszę się już uczyć, bo mam same szóstki, jeżdżę tylko czasem na jakieś konkursy, aby mieć trochę rozrywki.
 Eva: Szczęściara. Mnie jeszcze zostało trochę do poprawienia, ale mam jeszcze czas.
  Dziewczyna przypatrywała mi się przez chwilę.
 Eva: Co?
 Ana: Mogę ci pomóc, ale to, co ci powiem musi zostać pomiędzy nami.
  Ana sprawdziła wszystkie kabiny, byłyśmy same. Z kieszeni wyciągnęła małą przezroczystą tabletkę.
 Eva: Co to jest?
 Ana: Lekarstwo na wszystkie twoje zmartwienia i problemy.
 Eva: Nie mam zamiaru brać prochów, dopalaczy i innych gówien.
 Ana: Spokojnie to nic z tych rzeczy. Jest to mój własny wynalazek, słyszałaś o tym, że ludzi wykorzystują tylko z dziesięć czy dwadzieścia procent mózgu? Dzięki temu wykorzystujesz o wiele więcej. Nie wiem jeszcze dokładnie ile, ale z pewnością powyżej pięćdziesięciu.
 Eva: Jakim cudem udało ci się to zrobić?
 Ana: Tego ci nie powiem, to jak bierzesz?
 Eva: Jest to bezpieczne?
 Ana: Biorę to od kilku miesięcy, dzięki temu mam takie oceny.
 Eva: Można to mieszać z alkoholem?
 Ana: Tak.
  Wzięłam tabletkę.
 Ana: Znaczy...w sumie to nie wiem.
 Eva: Co?!
 Ana: Spokojnie raczej nie powinno być tu reakcji łańcuchowej to proste substancje.
 Eva: Obyś miała rację.
  I miała. Po chwili zaczęłam wszystko widzieć pod innym kątem. W mojej głowie w końcu był porządek, jakbym naglę posortowała wszystko do koszów. Jednak nie to było teraz ważne. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo już wiedziałam jak uratować Penelope.





PS. Witam znów! Wiem, że dawno mnie nie było, lecz spokojnie będzie dobrze, bo mam już o wiele mniej na głowie. W końcu zaraz wakacje!


Szablon wykonała prudence z Panda Graphics.