5/12/2016

Wpis 6


Zły Los

Będę o niej pamiętać...


 Jestem zmęczona, po prostu chce świętego spokoju. Jednak znając moje szczęście, nigdy nie będę go mieć. Leże na łóżku wpatrując się w sufit. Muszę połączyć ze sobą swoje myśli. Udało mi się uratować Felixa przed Davidem co wydaje się słuszne. Tak, zdecydowanie to była jedna z lepszych decyzji. Męczy mnie tylko rozmowa w gabinecie dyrektora i widok Emmy. Mój mózg jest przeciążony widzę rzeczy, których normalnie nie powinnam.
 Bill: Musisz się spotkać z psychologiem?
 Eva: A no.
 Bill: Może powiesz mi, co masz zamiar mu mówić?
 Eva: Nie wiem, zależy, o co spyta.
 Bill: Mówiłaś, że jak byłaś mała miałaś zmyślonego przyjaciela.
 Eva: Owszem, nie pamiętam co to było albo kim był, ale go uwielbiałam. Jak widać, widzenie różnych dziwnych rzeczy zostało mi aż do dziś.
  Bill uśmiechnął się lekko, rozmowy z nim trochę mnie uspokajają.
 Bill: Jeśli tak bardzo przeszkadza ci moje towarzystwo, to po prostu zdejmij zegarek.
 Eva: Oj nie obrażaj się już. A co masz na myśli mówiąc o zegarku.
 Bill: Widzisz mnie i słyszysz tylko dzięki temu, zdejmujesz i mnie nie ma.
  Szybko ściągnęłam zegarek i po chwili Bill rozpłynął się niczym mgła.
 Eva: No popatrz! W końcu święty spokój, a ja się tak męczyłam.
  Nałożyłam zegarek z powrotem i uśmiechnęłam się do bruneta.
 Bill: Jakoś mnie to nie śmieszyło.
 Eva: Nie umiesz się bawić.
  Pukanie do drzwi. Kiwnęłam na Billa głową, aby zniknął, lecz ten tylko oparł się o biurko. Cwaniaczek.
 Eva: Proszę.
 Clara: Dobrze, że cię widzę Eva.
 Eva: Coś się stało?
 Clara: Widziałaś może Penelope? Szukam jej już od godziny.
 Eva: Tylko na stołówce. Dlaczego pytasz?
 Clara: Umówiłam się z nią na dziedzińcu miała zrobić mi kilka zdjęci do prezentacji. Wiesz, że chodzi na fotografię.
 Eva: Co dalej?
 Clara: Miałyśmy się spotkać wieczorem, aby uchwyciła zachód słońca, ale się nie pojawiła. Czekałam na nią godzinę, a później zaczęłam ją szukać. I znalazłam to.
  Brunetka podała mi pogniecione okulary, wiem do kogo należały.
 Eva: Gdzie je znalazłaś?
 Clara: Koło sali gimnastycznej. Boje się, że coś jej się stało. Eva co mam zrobić?
 Eva: Dobre pytanie.
 Bill: Musisz iść z tym do dyrektora, dzięki temu zmyjesz z siebie podejrzenia.
 Eva: Racja.
 Clara: Co mówiłaś?
 Eva: Musimy iść powiadomić dyrekcje.
 Clara: Jest już bardzo późno nie jestem pewna, czy jeszcze kogoś tam zastaniesz.
 Eva: Masz lepszy pomysł?
  Clara tylko spuściła głowę ta sytuacja kompletnie ją przerasta. Mam tylko nadzieje, że Penelope nie jest kolejną ofiarą.

***

 Pan Ebenezer: Nie do końca rozumiem.
 Eva: Jak można tego nie rozumieć? Tłumaczymy to panu już od dobrych piętnastu minut, w tym czasie mógłby już pan kogoś powiadomić.!
 Pan Ebenezer: Uważaj do kogo mówisz, dziewczyno!
 Eva: Sam uważaj! Rusz się w końcu i zadzwoń po jakieś służby!
  Pan Ebenezer patrzył się na mnie surowo, ale po chwili to do niego dotarło. Chwycił za telefon i czekał na sygnał.
 Bill: W końcu.
 Eva: Clara gdzie dokładnie znalazłaś te okulary?
 Clara: Na ścieżce między salą na lasem.
 Bill: Musimy tam iść.
  Wyszłam z gabinetu i udałam się w drogę.
 Eva: Oby coś tam było.
 Bill: Przydałbym się jakiś trop.
 Eva: Myślisz, że zeznania Clary zdejmą ze mnie podejrzenie?
 Bill: Musza.
  Biegłam, skakałam i nie wiadomo co jeszcze, chciałam jak najszybciej się tam znaleźć. Tym razem nie jest jeszcze aż tak ciemno i coś widać. Gdy tylko znalazłam się na ścieżce zaczęłam się rozglądać wokół.
 Eva: Żadnego śladu.
 Bill: Musi coś tu być.
  Dostrzegłam obok jednego z drzew stojącego dajmona.
 Eva: Zawsze w najlepszym momencie.
  Podbiegłam do zwierzęcia i ujrzałam na ziemi leżący aparat i zdjęcie. Przyjrzałam się fotografii, lecz były na niej tylko jakieś krzaki.
 Eva: A jednak jesteśmy w kropce.
  Oparłam się o drzewo i sunęłam się w dół. Cały czas pod górkę i zero podpowiedzi.
 Bill: Nie do końca. Chyba mam pewien pomysł. Tylko czy to nie będzie za wcześnie....
 Eva: O czym mówisz?
 Bill: Widzisz Eva, zdjęcia są swego rodzaju wspomnieniami i portalami. Skupiając się odpowiednio na zdjęciu, możesz przenieść się do danej sytuacji.
 Wzięłam zdjęcie do ręki i położyłam je przed sobą.
 Bill: Tu jednak jest pewien haczyk. Gdy jesteś na którymś ze zdjęci możesz zmieniać dane wspomnienia na swoją korzyść. Ale gdy cię nie ma na zdjęciu jesteś jedynie duchem, który może to zobaczyć.
 Eva: Czyli w tym przypadku zobaczę tylko to, co się tu wydarzyło?
 Bill: Tak, lecz zdjęcie to tylko urywek, będziesz mogła zobaczyć tę aluzję tylko przez minutę może i krócej.
 Eva: To już coś.
  Przybliżyłam zdjęcie do twarzy i skupiłam się na nim. Miałam wrażenie jakby się rozmazywało, po chwili również usłyszałam krzyk. Upuściłam jak z lekkim przestrachem.
 Bill: Jednak to jeszcze za wcześnie.
 Eva: Nie mogę się poddać to jedyna szansa.
  Powtórnie wzięłam fotografie i tym razem nie miałam zamiaru się poddawać. Zdjęcie rozmazało, a ja powoli zamknęłam oczy.

***

 Penelope: Kim ty w ogóle jesteś?
 Obcy: Wiesz co, męczą mnie twoje pytania.
 Penelope: Dlaczego to robisz?
 Obcy: Zamknij się w końcu.
  Mężczyzna zaczął ciągnąć ją po ziemi, aparat zahaczył się o drzewo i zrobił zdjęcie krzewów.
 Penelope: Nie ujdzie ci to na sucho.
 Obcy: Jak na razie nikt się nie martwi jakimiś nic niewartymi uczennicami.
 Penelope: Co chcesz ze mną zrobić?
 Obcy: Szczerze? Nie wiem, jeśli to cię pocieszy to ktoś inny teraz powinien tu być. Jednak, że się napatoczyłaś i mnie widziałaś jestem zmuszony się z tobą rozprawić.
 Peneolope: Skoro i tak mam umrzeć to, choć powiedz mi kim jesteś.
  Mężczyzna na chwilę stanął i spojrzał na Penelope. Przez jego maskę widziałam tylko oczy.
 Obcy: Dobrze, ale najpierw mały zastrzyk.
  Obcy wziął strzykawkę i w szyję Penelopy wbił jakąś substancję.
 Penelopa: Co to?
 Obcy: Nie chce, abyś cierpiała, to trochę pomoże znieść ci ból. Musisz przyznać, że niezły towar co?
 Penelope: Narkotyki?
 Obcy: Widzę, że się na tym znasz.
 Penelope: Pokaż swoją twarz.
  Wszystko wokół zaczęło się rozmazywać i jedyne co udało mi się usłyszeć to tylko.
 Penelope: To ty?

***

 Ocknęłam się naglę i nachalnie zaczęłam nabierać powietrza. Dlaczego musiałam wrócić akurat w tym momencie?
 Eva: Dlaczego zawsze mam pod górkę.
 Bill: Udało nam się jednak czegoś dowiedzieć.
 Eva: Mówisz?
 Bill: Penelope kojarzyła tego człowieka, więc to musi być ktoś stąd. Wiemy również, że nie chciał jej atakować, czyli poluje na niektóre osoby.
 Eva: Penelope....
  Nie ma się co łudzić z pewnością już wyzionęła ducha. Wzięłam jej aparat do ręki.
 Bill: Zatrzymaj go. Teraz z pewnością się przyda.
 Eva: Nie mogę...
 Bill: Wiem, że to zabrzmi podle, ale jej już się raczej nie przyda.
  Miał rację. Schowałam aparat do torby. Przysięgam, że znajdę sposób na odzyskanie Penelopy.

***

 Mężczyzna ze wściekłością rzucił szklanką o podłogę. Jak mógł popełnić taki błąd? Wszystko było dopięte na ostatni guzik, jakim cudem więc zabił właśnie ją? Musiała się napatoczyć. Wziął marker do ręki i skreślił imię dziewczyny.
 Obcy: Znów ci się udało....ale spokojnie przyjdzie i twoja kolej.
  Z chamskim uśmiechem wpatrywał się w zdjęcie nowej ofiary.


1. Emma Robinson
2. Penelope Adams
3. ????



PS. Mam nadzieje, że nie czekaliście długo na kolejny rozdział, miałam z nim małe kłopoty. Nie wszystko udaje się wyjaśnić słowami...


Szablon wykonała prudence z Panda Graphics.